To wyjątkowa książka na naszym rynku. Z kilku względów. Nie było do tej pory tak analitycznej publikacji poświęconej dramatom, do których doszło podczas polskich wypraw w najwyższe góry świata. Krystyna Palmowska pracowała nad swoim tekstem kilka lat, ale, mówiąc kolokwialnie, temat chodził za nią znacznie dłużej – jak wspomina we wstępie: „od czasu, kiedy na skutek całej serii wypadków polskie środowisko himalaistów zostało zdziesiątkowane”. Decydującym impulsem okazała się feralna zimowa wyprawa na Broad Peak w 2013 r. Ukazała ona bowiem, że mimo tylu zdobytych doświadczeń, najczęstsza przyczyna wysokogórskich tragedii wciąż pozostaje ta sama. To uparty marsz w górę, wbrew okolicznościom nakazującym odwrót.
Broad Peak okazał się dla Tomka [Kowalskiego] górą przeznaczenia. Zastanawiam się, czy miał świadomość, że blisko 40 lat wcześniej życie straciło tu w pobliżu trzech dwudziestokilkulatków, którzy stali u progu świetnie zapowiadającej się kariery wspinaczkowej? Oni też chcieli tworzyć historię i nie zdecydowali się w porę wycofać.
W książce wyprawę z 2013 r. potraktowano marginalnie, wykracza ona bowiem poza zakreślone w podtytule „tragedie złotej ery polskiego himalaizmu”. Oprócz ram czasowych przy selekcji wysokogórskich wypadków, które weszły do publikacji, Palmowska wzięła pod uwagę jeszcze jedno: interesowały ją „przede wszystkim historie mniej znane, zaś w przypadkach już nagłośnionych – dotarcie do nowych okoliczności, odszukanie zapomnianych czy przeoczonych źródeł”. To założenie okazało się ogromnym dodatkowym walorem książki, poszerza bowiem wiedzę o polskiej eksploracji najwyższych gór świata. Tekst rozpoczyna analiza niemal całkowicie już dziś zapomnianej pierwszej polskiej powojennej ekspedycji w Himalaje – zorganizował ją w 1973 r. lubelski oddział Klubu Wysokogórskiego na jeden z mało znanych sześciotysięczników. Zakończenie książki ma natomiast wymiar symboliczny: to opis największej tragedii w historii polskiego himalaizmu, szeroko medialnie komentowanej wyprawy na Mount Everest w 1989 r.
Spójny, klarowny styl pisania Palmowskiej robi wrażenie. Podobnie jak wnikliwość, z którą pochyla się nad omawianymi wyprawami. Każde zdanie, każda wypowiedź ma tu swoją wagę i znaczenie. Palmowska szczegółowo dokumentuje wydarzenia, uważnie oddziela obiektywne fakty od subiektywnych odczuć i komentarzy wspinaczy, konsultuje się z lekarzami, specjalistami medycyny górskiej, zwraca uwagę na detale, tropi nieścisłości i nadinterpretacje, uwzględnia różne punkty widzenia. Dokłada starań, by zachować bezstronność, nie osądza, ale gdy trzeba, nie ucieka przed osobistym komentarzem.
Tylko wyjątkowo można wskazać jednego odpowiedzialnego za katastrofę. Najczęściej na finalny wynik składa się suma drobnych uchybień czy zaniedbań popełnianych przez różne osoby. […] Tymczasem z reguły komentatorzy rozmaitych wypadków koncentrują się na ostatnim etapie, w którym dochodzi do tragedii […]. Powszechna jest w ich ocenianiu tendencja do chodzenia na skróty – do poszukiwania kozła ofiarnego.
Zacytowany powyżej fragment wstępu wielokrotnie przypomina się podczas lektury Zaklętym w górski kamień. Analizy wysokogórskich tragedii dokonywane przez autorkę prowadzą niestety do smutnej konstatacji. Powoływane po dramatycznych wyprawach komisje śledcze, których badania miały pozwolić uniknąć w przyszłości błędów i niedociągnięć, nie skutkowały niczym innym niż wskazaniem kozła ofiarnego i kolejnymi krzywdami. Szczególnie posępnie wybrzmiewa w książce sprawa Staszka Latałły, za którego śmierć obwiniono Tadeusza Piotrowskiego; dyscyplinarnie wykluczono go wówczas z Klubu Wysokogórskiego (a tym samym ze środowiska). W świetlne zebranych faktów i ustaleń Krystyny Palmowskiej wydaje się, że wyrok komisji był nie tylko pochopny, ale i niesprawiedliwy. Dla Piotrowskiego jego konsekwencje okazały się dramatyczne.
Książka Palmowskiej powinna być lekcją pokory dla całego górskiego środowiska, a dla tych, co lubią komentować znad klawiatury – lekturą obowiązkową. Tym bardziej że znawstwo Palmowskiej nigdy nie przeradza się w hermetyczność lub mędrkowanie. Jej chłodna, rzeczowa narracja w doskonały sposób oddaje uniwersum himalajskich wypraw, a drobiazgowość i wieloaspektowość wywodu wzbudzają podziw. To bez wątpienia książka mądra, wyważona, nieufna wobec zastałych narracji, w wielu miejscach poruszająca. Himalajskie dokonania i wyprawowe doświadczenie autorki odgrywają niebagatelną rolę w odbiorze tekstu. Zwiększają jego ciężar gatunkowy. To czytelniczy must read dla tych, którzy szukają w książkach górskich czegoś więcej niż prostych relacji.