Znajdź książkę

Recenzje

Denis Urubko. Bez strategii przetrwania
Bez strategii przetrwania. Opowieść o akcjach ratunkowych w górach
Denis Urubko
[Wydawnictwo Mountain Quest, Ząbkowice Śląskie 2021, przekład: Marek Zygmański, stron 228]

Otwarta wschodnia dusza z nutką romantyzmu i dziecięco naiwnym zadziwieniem oraz bezkompromisowość sądów i co najmniej sporne opinie i zachowania… Do tej nieco przedziwnej mieszanki przyzwyczaił nas już Denis Urubko. Więcej: ów aliaż w dużej mierze buduje jego rozgłos, zwłaszcza wśród tych, którzy w wyższych górach nigdy nie byli, ale lubią słuchać opowieści o przebywaniu w niesprzyjających warunkach. Tłumy na spotkaniach świadczą o tym, że nazwisko Denisa Wiktorowicza zdążyło trafić pod strzechy; czy jednak przekłada się to na sukces jego książek, można się spierać. Pisarstwo Urubki – nastrojone na nutę egzaltacji: momentami cyniczne, często nieskładne i pełne „filozofowania człowieka poczciwego” – trudno uznać za przychylne szerokiej publiczności. W tym miejscu trzeba jednak zrobić przypis: Bez strategii przetrwania to (obok Absurdu Everestu) najbardziej przyjazna w lekturze książka himalaisty, z tych, które do tej pory ukazały się w Polsce.

Denis zawsze bezkompromisowo trzymał się faktów. Był nazbyt przywiązany do nich, a nie do naciąganych idei. […] A jeśli chodzi o sezon zimowy w górach lub o wspinaczkę bez wspomagania tlenem, nie potrafił kłamać. Jego punkt widzenia pozostawał niezmienny. Nie obchodziły go insynuacje na temat jego rosyjskiego charakteru czy wojskowego skrzywienia. A już na pewno nie zwracał uwagi na uwarunkowania komercyjne i polityczne.

Książki Urubki zawsze bazują na prawdziwych wydarzeniach. Opisują to, co przeżył sam. Bez strategii przetrwania opowiada o kilku akcjach ratunkowych, w których himalaista brał udział. Znajdziemy tu opis najbardziej u nas nagłośnionej wyprawy po Elisabeth Revol oraz Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat, jak i zdarzenia mniej spektakularne, a przez to znacznie słabiej znane – choćby sprowadzenie Anny Czerwińskiej z Lhotse w 2001 roku czy Marcina Kaczkana z K2 zimą 2003, by ograniczyć się tylko do polskich wątków.

Kto zna wcześniejsze książki Denisa, ten wie, że swoje przeżycia lubi ubierać on w formę fabularyzowanych opowieści odległych od prozy reportażowej czy wyprawowego dziennika. Zabieg ten nie zawsze przynosi interesujące efekty, jednak Bez strategii przetrwania, czy z powodu konkretnej tematyki, czy całkiem niezłego przekładu trzyma dość jednolity poziom i zapewnia potoczystość narracji. Przy czym nie należy nastawiać się na wyszukany styl – Urubko pisze prosto, niemal po żołniersku, nie zapominając jednak o uczuciach. Na swój rozpoznawalny sposób do morza adrenaliny – by przywołać jego własne słowa – wlewa odrobinę romantyzmu. Można się zżymać, że zbyt chętnie ociera się o nadmierną emfazę, nie da się jednak ukryć, że potrafi również zaskoczyć udanym porównaniem, zachwytem nad przyrodą lub rzewnym wyznaniem.

Denis nigdy nie szukał dla siebie usprawiedliwienia. Nie wykorzystywał każdej okazji, by się wycofać. Życie bez nieustannego dążenia do sukcesu dla wspinacza nie miało smaku. Rosjanin starał się więc wykorzystywać wszystkie możliwości i za wszelką cenę omijać problemy. A w sporcie – tworzyć drużynę, która wspólnie pracuje na wynik.

Trudno odmówić Urubce lekkości w kreowaniu własnego wizerunku, czego nie potrafi choćby jego dawny kompan Simone Moro, do bólu sieriozny w każdej swojej książce. Denis umie zjednywać publikę, odpowiadać na potrzeby masowej wyobraźni: jawić się jako empatyczny twardziel czy romantyczno-brawurowy himalaista, który niczym supermen (właściwie gieroj) samotnie walczy z własnymi słabościami i/lub przeciwnościami losu, a bywa, że i z innymi wspinaczami. Trochę tylko szkoda, że w Bez strategii przetrwania przyjmuje to manierę nadmiernej gloryfikacji własnych działań. Urubko bardziej zajmuje się tu samym sobą niż akcjami ratowniczymi i ludźmi, którym rusza na pomoc. Za każdym razem w centrum stawia siebie i swoje heroiczne działania.

Autopromocji jest w Bez strategii przetrwania tak wiele, że u czytelnika może pozostawić to osad wątpliwości. Wysokogórski świat wypraw bez wątpienia nie jest tak czarno-biały, jak wygląda to w książce. Bezdyskusyjne pozostaje natomiast, że Urubko, czego dowiódł w górach, potrafi zrezygnować z ataku szczytowego, by ratować innych. Jak pisze: „bywam okrutny, nie patrzę na góry i wspinaczy przez różowe okulary, krytycznie oceniam cudzy egoizm i nieodpowiedzialność […], ale zawsze będę odpowiadał na wezwanie pomocy”. To najważniejsze przesłanie tej książki.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Recenzja książki Denisa Urubki Czekan porucznika – [klik]

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony