Znajdź książkę

Recenzje

Halina Ptakowska-Wyżanowicz. Od krynoliny do liny
Od krynoliny do liny
Halina Ptakowska-Wyżanowicz
[Sport i Turystyka, Warszawa 1960 rok, stron 256]

Językowo nieco trąci myszką, ale zawartością nieodparcie przyciąga. Pozostaje ewenementem na naszym rynku – jako jedna z nielicznych skupia się tylko i wyłącznie na taternictwie w wydaniu kobiet. Ma charakter historyczny – napisana w roku 1960, zatrzymuje się w opisie przejść i podbojów płci pięknej w naszych górach na latach drugiej wojny światowej. Niewątpliwie potrzebuje kontynuacji, tyle przecież pań zajaśniało od tego czasu na górskim firmamencie.

Książka przedstawia portrety kilkunastu kobiet (wspomina o kilkudziesięciu), które zauroczone Tatrami, poświęciły swój wolny czas na zdobywanie niebotycznych, jak na owe czasy, wierzchołków, dokonując często pierwszych przejść. Obowiązuje porządek chronologiczny (w końcu to monografia), zaburzają go jedynie dwa rozdziały: jeden poświęcony cudzoziemkom w Tatrach, drugi Polkom wyjeżdżającym w góry bardziej egzotyczne (nie tylko Alpy, ale również Ararat czy Pamir). Na kartach książki pojawiają się nazwiska znane i pamiętane do dziś – choćby Steczkowska, Dłuska, Radwańska-Paryska, ale też wiele takich, które zagubiły się już we mgle przeszłości – na przykład Rautenstrauchowa, Janothówna czy Galicówna.

Każdego, kogo nie interesują suche wykazy przejść i zdobyczy, ale stojący za nimi ludzie i klimat dawnych czasów Krynolina zauroczy. Książkę otwiera portret Beaty Kościelec-Łaskiej, pani na Kieżmarku. To pierwsza znana z nazwiska kobieta, która wyruszyła w Tatry. Nie byłoby w tym nic wielkiego, gdyby nie to, że wycieczkę odbyła w 1565 roku i to tylko dlatego, że górskie pustacie uznała za wyjątkowo piękne! W XVI wieku był to fakt tak niezwykły, że odnotowano go w kronikach. Góry uznawano wówczas za siedzibę złych duchów, jeszcze w XVII stuleciu pokutowało przeświadczenie, że w okolicach Szczyrbskiego Jeziora grasuje ogromny smok pożerający śmiałków zapuszczających się do jego królestwa. Beata Kościelec-Łaska wraz ze swoją służbą dotarła ponoć do Zielonego Stawu Kieżmarskiego. Niestety, drogo za tę wycieczkę zapłaciła. Mąż uznał ją za osobę niepoczytalną i, jak głosi legenda, na sześć lat zamknął w zamkowej wieży.

Na kolejną kobietę w Tatrach trzeba było czekać niemal trzysta lat, a na prawdziwą taterniczkę, dla której góry nie były tylko ciekawostką, a w pewien sposób sposobem na życie, jeszcze nieco dłużej. Dalej poszło już szybciej. W książce pojawia się mnóstwo pasjonujących opowieści o niezwykłych paniach i dziewczynach – o Polce, która chciała urodzić dziecko na Mont Blanc, o zakochanej w Tatrach Angielce i jej przeznaczeniu – Cubrynie, o jasnowłosych siostrach, które stały się pionierkami samodzielnego kobiecego wspinania i przypłaciły to życiem, o pierwszej zdobywczyni Clarence Peak na afrykańskiej wyspie Fernando Poo (obecnie Bioko) i wiele, wiele innych historii. Życie niektórych z nich nadawałoby się na oddzielną monografię.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Sama Halina Ptakowska-Wyżanowicz (1909–1965), autorka książki, też oczywiście była taterniczką. Miała w górach swoje osiągnięcia (między innymi uczestniczyła w pierwszym wejściu północną granią Rysów), no i lubiła pisać. Wolała krótkie formy – szkice i reportaże zamieszczane w prasie, słuchowiska teatralne… Od krynoliny do liny jest jej jedyną książką, nie licząc podręczników naukowych (z wykształcenia i zawodu była chemikiem; napisała znane i cenione w swoim czasie prace o klejeniu metali i ich obróbce, tłumaczone na kilka języków). Pisała też wiersze, ale chyba pośledniej jakości, bo tylko kilka doczekało się druku.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony