Znajdź książkę

Recenzje

Natasza Goerke. Tam
Natasza Goerke
Tam
[Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, stron 152]

Styczeń sprzyja podsumowaniom. Także książkowym. Zestawienia i topki to nie moja bajka, rok 2017 chciałabym jednak pożegnać książką wyjątkową. Nie jest to literatura typowo górska, dobrze wpisuje się jednak w charakter tego miejsca.

 Natasza Goerke trafiła tam, czyli do Nepalu, nie z powodu górskich fascynacji. Interesowała ją raczej tamtejsza kultura. Studiowała indianistykę, bo o tybetologii lub filologii nepalskiej nikomu w Polsce nawet się nie śniło. W któreś wakacje poleciała do Delhi, a stamtąd do Katmandu, przyjacielsko przygarnięta do wyprawowego autobusu przez polskich himalaistów. Nepal tak ją zauroczył, że potem przez trzydzieści lat wciąż do niego wracała. Nie wiadomo kiedy kupiła chatę na prawdziwie zapadłej wsi i zaczęła dzielić swój czas między Azję a Europę.

Himalaje są hipnotycznie piękne, uwodzą zmysły i bezpardonowo wywracają perspektywę. Świat postrzegany sponad chmur traci na realności, a jego problemy, przepuszczone przez filtr wysokości, zmieniają hierarchię. Himalaje działają jak narkotyk – zniewalając, dają poczucie wolności.

Książkę o Nepalu Goerke zaczęła pisać kilka lat temu. Cyzelowała swoje opowieści, próbując przełożyć miejscami zabawny, miejscami przerażający zachwyt Europejczyków (także jej samej), na lepsze zrozumienie tamtejszej kultury. Czas spędzany w Nepalu „rewidował złudzenia, odkrywał nowe znaczenia, dopisywał kolejne akapity”. Przestawała być turystką, podróżniczką, powoli zanurzała się w nepalski świat. Książka była niemal skończona, kiedy przyszło trzęsienie ziemi. Goerke znajdowała się wtedy w Nepalu. Traumatyczne przeżycie zmieniło jej pisanie. Trzęsienie ziemi stało się ramą wyznaczającą początek i koniec tej opowieści, nadało ton książce.

Wiedziałam oczywiście, że Nepal leży na styku płyt tektonicznych. Wie się o wielu zagrożeniach, ale może właśnie dlatego, że jest ich tak wiele, lekceważy się ich grozę. W Nepalu zresztą groźne są wszystkie żywioły. […] Najgroźniejsza jednak bywa ziemia, bo jak powiada mój sąsiad Kriszna, przed ziemią nie można uciec.

W Tam nie ma zmyślonych historii, konfabulacji. Książkę można by nazwać esejem albo literaturą faktu, gdyby nie niezwykły język: z jednej strony oszczędny, skondensowany, wręcz prosty, z drugiej – bogaty w metafory, niezwykłe porównania, o poetyckiej wręcz frazie. Zbiór opowieści o „kraju kwitnącej biedy”, jak ujmuje to Goerke, jest próbą zrozumienia, co kryje się za fasadą uprzejmości Nepalczyków. Wnikanie w nową kulturę nie odbywa się bezboleśnie, wymaga uważności i czasu. Autorka opisuje własne przeżycia, z ironią ukazując zachodni egocentryzm, kreśli też w skrócie historię Nepalu, pochyla się nad wszechogarniającą biedą, rozszyfrowuje społeczne uwikłania, dostrzega niuanse i głęboko skrywane problemy. W książce sporo jest również o górach, himalaistach i podróżnikach. Dla ludzi Zachodu Nepal to brama do Himalajów, większość Nepalczyków żyje zaś z turystów i turystyki. Przyjezdnym, ważnym z ekonomicznego punktu widzenia, wiele się tu wybacza, bywa więc, że niektórzy bezwstydnie to wykorzystują. Refleksje Goerke dotyczące trekkersów i różnej maści podróżnych są nie tyle gorzkie, co zawstydzające.

Nie wszyscy Nepalczycy są pogodni, bo nie ma takiego nieba, które jest tylko bezchmurne. Wszystkich ich jednak, jakkolwiek się między sobą różnią, łączy jedno – mieszkają w kraju, który jest biedny. […] My, okcydentalni turyści, ponad wszystko kochamy folklor. Ale Nepalczycy wcale nie chcą żyć w skansenie. Nepalczycy, podobnie jak my, chcą żyć normalnie. Nie pragną więc ku naszej uciesze paradować w ludowych strojach czy mieszkać z inwentarzem.

Natasza Goerke opatrzyła swoją książkę mottem „This is not a love song”. To tytuł znanej piosenki postpunkowej grupy Public Image Limited, której wokalistą jest John Lydon (ten z Sex Pistols). Oczywiście należy odebrać to motto z przymrużeniem oka – z każdej strony Tam wyziera miłość do Nepalu. Samo nawiązanie do punka świetnie oddaje jednak charakter książki – to spojrzenie zupełnie odmienne od tego, do czego przyzwyczajają nas popowe przekazy. Nepal Goerke nie jest słodki, plastikowy i jednowymiarowy.

Tam zachwyca – literackim językiem, subtelną ironią, osobistym widzeniem świata. Niewielkie – raptem 150 stron – arcydzieło. Skondensowana, wydawałoby się nieskomplikowana proza, w swoim wydźwięku niezwykle sugestywna, zapadająca w pamięć. Książka, którą czyta się jednym tchem. Bardzo, bardzo polecam.

ikonka gór - przerywnik tekstu

W 2018 roku na blogu pojawi się więcej książek reportażowych, w mniejszy bądź większy sposób związanych z górami i górskim światem. Literatura typowo górska – wyprawowa i biograficzna – wydaje mi się na tyle przewidywalna, że nie chciałabym zamykać i siebie, i Państwa na inne doznania.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Jeden komentarz

  • Po wysłuchaniu zachwycających opowieści pani Goerke w RMF Classic książkę kupiłam w ciemno. Po lekturze zapomnianego, niestety, Władysława Krygowskiego myślałam, że nic mnie już nie nie zauroczy:) Na szczęście się myliłam.
    Bardzo dobra recenzja.
    Pozdrawiam
    Gosia

    Edited on sobota, 05 kwiecień 2025 13:18 by Super User.

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony