Znajdź książkę

Recenzje

Peter „Peru” Chrzanowski. Szusss
Szusss. Czyli jak przeżyłem samego siebie
Peter „Peru” Chrzanowski
[Wydawnictwo Annapurna, Warszawa 2022; przekład: Rożen Jędrzej Jaxa; stron 440]

Jeśli do tej pory nie znaliście dokonań Petera Chrzanowskiego, a sama do takich osób należałam, dzięki Szusssowi jest okazja, by to zmienić. „Peru” to postać nietuzinkowa; niespokojny duch ze skłonnością do ryzykanctwa. Był jednym z prekursorów narciarstwa ekstremalnego na świecie, później przesiadł się na glajty, a pomiędzy jednym a drugim został filmowcem dokumentującym egzotyczne wyczyny. Jego autobiograficzna książka to „relacja z szalonych czasów pierwszych zjazdów z niedostępnych szczytów obu Ameryk oraz początków epoki, w której pierwsze paralotnie pojawiły się na niebie”. Historia sportów ekstremalnych to dla wielu z nas terra incognita (inicjatorzy narciarskich wyczynów w wersji extreme pojawili się w latach 60. i 70. XX wieku, na długo przed Andrzejem Bargielem), tym bardziej warto poznać tę opowieść.

Urodziłem się w rodzinie, która prowadziła bardzo aktywny tryb życia, a to z pewnością ukształtowało moje życie wagabundy. Podobno byłem wyjątkowo brzydkim dzieckiem, wyglądającym raczej na przybysza z kosmosu niż na człowieka, tym bardziej że do trzeciego roku życia byłem zupełnie łysy. Może dlatego tak bardzo ceniłem później piękno? Byłem też jedynakiem, co jakoś usprawiedliwia fakt, że szybko pojawiły się u mnie cechy osoby samolubnej i egocentrycznej, jaką pewnie do dzisiaj pozostałem. Po prostu stałem się skrajnym indywidualistą.

Chrzanowski – nazwisko zobowiązuje – pochodzi oczywiście z Polski. Kiedy miał osiem lat, jego rodzice postanowili zostawić za sobą socjalistyczną Polskę i osiąść w Kanadzie. Dla dzieciaka z silnym genem przygody, które od najmłodszych lat snuło marzenia o podróżowaniu, było to jak otwarcie wrót do innej rzeczywistości – świata przyrody i sportowych wyczynów. Trochę outsider, trochę kontrkulturowy zgrywus, w latach młodości Peru z łatwością odnalazł się w środowisku ski bumów, narciarskiej subkultury żyjącej poza konwencjonalnym społeczeństwem. Gdy ta roztopiła się w blasku wygody i pieniędzy, zamienił biały puch na swobodę dryfowania w powietrzu. Na sportowej emeryturze postanowił opisać swoje życiowe dokonania i perypetie oraz spotkania z ciekawymi ludźmi, a że sporo się tych wspomnień uzbierało, wyszła z tego pokaźna objętościowo książka.

Nieszablonowe życie, a takie prowadził Peter Peru, by mocno wybrzmieć wymaga nie tylko szczerości w spojrzeniu na siebie, lecz również odpowiedniej dawki refleksji, nie mówiąc już o dobrym piórze. Szusss całkiem nieźle radzi sobie z tymi wyzwaniami. Emocjonujące wyczyny i odpowiednia doza dramaturgii sąsiadują tu z luzem i humorem. Chrzanowski snuje swoją opowieść ze swadą, ujmująco bezpretensjonalnie; potrafi zachować dystans do siebie i swoich wyborów. Jest samochwalczy, ale nieprzesadnie, jego tekst kipi energią i niesie dokładnie ten powiew wolności, którego większość z nas szuka w takich publikacjach.

Doświadczenie w ekstremalnych wyczynach zdobywałem stopniowo, nierzadko na własnej skórze boleśnie doświadczając konsekwencji popełnianych błędów. A warto podkreślić, że w wielu przypadkach błąd mógł oznaczać śmierć. Ekstremalne narciarstwo to dla mnie, bez dwóch zdań, najwyższa i najbardziej prestiżowa forma górskiej aktywności. Przyciągało mnie głównie dlatego, że za swoje działania odpowiadałem wyłącznie ja sam.

Funkcjonowanie w kontrze do społecznych zasad i oczekiwań, któremu tak chętnie nadajemy aurę „fajności” i niezależności, ma również typowo oportunistyczne rysy; bywa, jakże często, zwykłym pasożytowaniem na innych. Chrzanowski przed tym nie ucieka, w swoich wspomnieniach opowiada także o takich sytuacjach. Bezduszne wykorzystywanie majętnych, dobrze ustawionych osób do własnych celów czy oszustwa i przekręty pozwalające korzystać z systemowych przywilejów oraz wygodnego życia na koszt tzw. podatników znajdują wydźwięk w jego opowieści. Niestety owe zachowania bez mrugnięcia okiem są usprawiedliwiane, ba!, wręcz pochwalane. Dobrze znane hasła o wolności i tolerancji, buncie przeciwko tradycyjnemu społeczeństwu zawsze świetnie się sprawdzają w takich sytuacjach.

Z jednym uporać się trudniej – z egocentryzmem. Ma on bowiem bolesną konsekwencję: osamotnienie. Przykryty żartami motyw odosobnienia chyba najmocniej wybrzmiewa w tej książce. Przez większą część swojej narracji Peru szuka, nawet jeśli anegdotycznie, „towarzyszki życia, z którą mógłby założyć rodzinę”. A to sprawia, że Szusss, chyba trochę wbrew zamierzeniom, przestaje być prostą gloryfikacją życia poza utartymi szlakami. To raczej pełen muld i turbulencji zjazd ku samotności, choć nie mam pewności, czy Peter Chrzanowski nie zanegowałby takiego odczytania jego historii. „Jestem szczęśliwy i zadowolony z tego, jak wszystko mi się ułożyło” – pisze w epilogu książki. Po skończonej lekturze łatwo jednak tę deklarację wziąć w nawias.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony