Znajdź książkę

Recenzje

  • 10
Władysław Cywiński. Góral z Wilna
Góral z Wilna. Tatry, seks, polityka
Władysław Cywiński
[Wydawnictwo Górskie, Poronin 2002, s. 290]

To książka bezkompromisowa, a przez to ciekawa. Niewiele osób pozwala sobie na taką szczerość w słowie drukowanym. Poglądy Cywińskiego, mówiąc eufemistycznie, odbiegają od tego, czym karmi nas polskie społeczeństwo, i chwała mu, że zdecydował się je upublicznić. Wypada jednak uprzedzić: nie dla każdego okaże się to strawne. Mnie z Cywińskim po drodze. Z wieloma jego poglądami się zgadzam, odpowiada mi prześmiewczy, napastliwy ton, zjadliwe komentarze, brak kalkulacji, wyważenia... Lubię taki styl: bezpośredni, żadnego ukrywania się za gardą, walenie prosto z mostu. To skłania do refleksji.

Doceniam odwagę głoszenia poglądów odbiegających od obowiązujących, wybaczam więc chaotyczność czy balansowanie na granicy dobrego smaku. Robię to tym łatwiej, że autor ma poczucie humoru, cięty język i odpowiednią dozę samokrytycyzmu. Cywiński to znana osobistość w świecie tatromaniaków. Jest uważany za jednego z największych znawców tych gór, napisał wiele szczegółowych przewodników. Przez wiele lat był taternikiem, przewodnikiem i ratownikiem tatrzańskim, dziś ponadsiedemdziesięcioletni służy radą, dzieli się wiedzą i doświadczeniem*. Czytając Górala z Wilna, ma się wrażenie, że na skróty chadza tylko po górach, w życiu nie uznaje kompromisów, lubi natomiast wyzwania.

Góral z Wilna to opowieść o udanym życiu, fascynującej profesji i wielkiej miłości: górach. Zarazem to opowieść o pasji taternictwa, ochronie Tatr przed nami, ludźmi, i poronionych pomysłach władz, czyli polityce widzianej z perspektywy Zakopanego i Tatrzańskiego Parku Narodowego. O istocie książki mówi jej podtytuł: „Tatry, seks, polityka". Patrząc na ilościowy udział poszczególnych tematów, podtytuł ten powinien brzmieć: „Tatry, polityka, seks", właśnie w takiej kolejności. A nawet jeszcze inaczej, bo szczerze mówiąc, seksu w tej książce nie ma. „Tatry, polityka, wiara" – tak byłoby znacznie precyzyjniej. Ta wiara wymaga zresztą doprecyzowania. Cywiński szczerze nie znosi księży (wyjątek robi czasem dla księży tatromaniaków) oraz całego przemysłu religijnego. W książce nie szczędzi duchownym szyderczych słów krytyki. Jak dla mnie, zasłużonych. Zaznaczam, że krytyce nie podlega wiara jako taka (każdy ma prawo wierzyć w co chce, książka Cywińskiego jest jego wyznaniem wiary), ale postawa Kościoła.

Jedno nie ulega wątpliwości: Cywiński potrafi drapieżnie pisać. I zajmująco. Robi to zabawnie – gdy opowiada o swoich perypetiach życiowych; ze znawstwem – gdy mówi o Tatrach i taternictwie; z przejęciem – gdy wspomina o konieczności ochrony gór, prowadzonych akcjach ratowniczych czy bezmyślności turystów; z rozgoryczeniem – gdy pochłania go polityka; a ze złością – gdy na scenę wkracza Kościół. Pisze od serca, czasem nieskładnie, monotematycznie, ale wciągająco. Spisuje odczucia na gorąco, bez dobierania słów, silenia się na dystans. Można się z jego poglądami nie zgadzać, niemniej warto poczytać.

Opowieść zaczyna tak:

Po długich deliberacjach rodziców – jednak nie usunięto przypadkowego embriona. Ostateczną decyzję podjęli Mama z Tatą, a nie Sejm II Rzeczypospolitej. Ów organ – nieco mądrzejszy niż dzisiejszy – nie interesował się zawartością macic. Przez pomyłkę i przypadkiem przyszedłem więc na świat tuż przez drugą wojną światową. A działo się to w Wilnie.

Kończy natomiast:

Trzeba powoli się szykować. [...] Poza kresem naturalnym – oby nie – wybieram między dwoma sposobami zejścia z własnego wyboru: skok lub otrucie się w tajemnym zakątku. W obu wypadkach – truchło nie do znalezienia. [...] Absolutnie żadne pogrzeby. Stypa i owszem. Ale pod solidnym rauszem i na wesoło. Najbliżsi znają moje upodobania: dobre piwa [...] i gustowne whisky [...]. Z humorem i bez szop.

Pomiędzy można wyczytać to i owo, powspominać dawne czasy, pośmiać się z siebie i innych oraz poznać góry z trochę innej perspektywy.

Była beczka miodu, niech będzie łyżka dziegciu. Książka nie miała redaktora ani korektora i to niestety widać. Liczba błędów składniowych i interpunkcyjnych (a nawet ortograficznych) woła o pomstę do nieba (he, he, Cywiński by się uśmiał). Przeszkadzają też powtórki tekstu czy tematy powracające jak mantra. Osłabia to wymowę książki i sprawia, że pod koniec traci ona impet. A ponieważ nie wątpię, że Góral z Wilna doczeka się kiedyś wznowienia, usilnie proszę szanownego wydawcę o wysupłanie kilku dutków na rzetelne opracowanie tekstu.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Recenzję albumu poświęconego Włodkowi Cywińskiemu znajdziecie tu – [klik].

ikonka gór - przerywnik tekstu

* Włodek Cywiński zginął w słowackich Tatrach 9 października 2013 roku. Samotnie się wspinając, spadł w Dolinie Złomisk w rejonie Zmarzłego Stawu. Miał 74 lata. Umarł niemal tak, jak chciał. Jego prochy rozsypano nad Młynarzem. Typowego pogrzebu nie było, stypa – i owszem.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony