Znajdź książkę

Recenzje

Janusz Majer. Góry w cieniu życia
Janusz Majer. Góry w cieniu życia
Dariusz Jaroń, Janusz Majer
[Wydawnictwo SQN, Kraków 2020, stron 400]

Janusz Majer. Góry w cieniu życia to książka nietypowa jak na opowieść o wspinaczu, który współtworzył historię polskiego himalaizmu. Nie znajdziemy w niej efektownych opisów górskich akcji, mrożących krew w żyłach przedstawień wysokogórskich dramatów, historyjek o środowiskowych niesnaskach, roztrząsania zachowań innych, skrajnych emocji. Janusza Majera cechują przymioty niedoceniane we współczesnym świecie – skromność i życzliwość. I takie też są jego wspomnienia: ciepłe, powściągliwe w wyrażaniu siebie, zapełnione dykteryjkami o zadzierzgniętych przyjaźniach i wyprawach przedsięwziętych w gronie znajomych i przyjaciół.

Ta książka to podróż po mojej wysokogórskiej drodze. To wyraz wciąż niewygasłej dziecięcej potrzeby poznawania nieznanego i nienazwanego. [...] To wreszcie opowieść o przyjaźniach, również tych trudnych, utraconych, bo wiele bliskich mi osób zostało w górach na zawsze. Ale i o tym, co dobre: przeżyciach, wspomnieniach, zabawie. I o tym, co dały mi góry.

Już sam podtytuł – Góry w cieniu życia – dużo mówi o podejściu bohatera tej książki do himalaizmu i wspinaczkowej pasji. Sportowe cele, choć ważne, nigdy nie oznaczały u niego podporządkowania życia zdobywaniu kolejnych szczytów, dyktat wypraw nad codziennością nie wchodził w grę. Wyjazdy w Hindukusz, Karakorum, Himalaje były przepustką do nieznanego świata, ale przede wszystkim pozwalały poznawać ludzi i spędzać czas z przyjaciółmi. Także z rodziną. Pewnie dlatego w historii polskiego himalaizmu Janusz Majer nie odegrał roli pierwszoplanowej. Miał natomiast swój wielki udział w sukcesach innych – wspierał i doradzał, dzieląc się swoją ogromną wiedzą, oraz organizował, dobrze sprawdzając się jako kierownik wypraw.

Wspomnienia Majera są nietypowe z jeszcze jednego względu – dużo w nich odniesień do literatury i publikacji poświęconych eksploracji najwyższych gór świata. Nieprzypadkowo sercem domu państwa Majerów, jak zaznacza na początku książki Dariusz Jaroń, „nie jest kuchnia, lecz biblioteka”, od podłogi aż po sufit zabudowana regałami, które szczelnie wypełniają setki książek. Majer potrafił z uporem maniaka kompletować dzieła i artykuły, jeśli jakiś temat szczególnie go zainteresował. Niektóre z przeczytanych relacji tak mocno zawładnęły jego wyobraźnią, że stały się impulsem do zorganizowania własnych wypraw. I to właśnie opisy takich ekspedycji stanowią najciekawsze fragmenty Gór w cieniu życia.

Byłem na początku swej górskiej drogi, a Jurek i Wojtek już wtedy mieli status wspinaczkowych gwiazd. Przebywając z nimi w bazie, mogłem przyjrzeć im się z bliska. Byli zupełnie różni, można powiedzieć, że stanowili swoje przeciwieństwo. Niczym jin i jang dopiero po połączeniu tworzyli całość, idealny zespół zdolny do wyczynów, które w tamtych czasów wyznaczały nowe standardy stylu alpejskiego w górach wysokich.

Niestety w warstwie tekstowej książka Majera i Jaronia ma sporo wad. Empatię, życzliwość, wiedzę nie tak łatwo przekuć w zajmującą opowieść. Ba, trzeba do tego talentu narracyjnego, a przede wszystkim przemyślenia konstrukcji całości, tak by kolejne rozdziały złożyły się w jakąś przypowieść o jednostkowym losie człowieka. Niestety Góry w cieniu życia pod tym względem zupełnie zawodzą. Majer zamiast o sobie woli mówić o tych, których spotkał na wysokogórskiej drodze. A że jest otwarty na ludzi i potrafi nawiązywać przyjaźnie, ma tak dużo do opowiedzenia, że pogłębienie jakiegokolwiek tematu w publikacji przeciętnej objętości nie wchodzi w grę. Ma to swoje konsekwencje: przeładowaną wydarzeniami i nazwiskami narrację trudno uznać za pociągającą, ciężko też utrzymać uwagę czytelnika, jeśli każdej z wypraw poświęcono zaledwie kilka stron, przez co wydają się one niemal identyczne.

Niewątpliwie atrakcyjniej byłoby pogłębić wybrane wątki, choćby eksploracyjne, bo serce Janusza Majera wyraźnie rwie się do tego typu ekspedycji, a zrezygnować z wypraw wielokrotnie już omawianych, i to znacznie dokładniej, w innych publikacjach. Za nadanie wspomnieniom Majera atrakcyjnej formy odpowiadał Dariusz Jaroń i najwyraźniej zabrakło mu pomysłu na to, jak to zrobić. Ograniczył się do roli skryby, takie przynajmniej wrażenie można odnieść podczas lektury. Proste gazetowe pisarstwo oraz literówki, których wiele znalazło się w książce, nie polepszają odbioru tekstu. Szkoda tym bardziej, że Janusz Majer wyróżnia się na tle himalaistów erudycją i rozległymi zainteresowaniami. Paradoksalnie w swojej biografii pozostał w cieniu, nie tyle gór, co innych. Może zresztą tak właśnie sobie założył.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony