Znajdź książkę

Recenzje

Erika Fatland. Szczyty
Szczyty. Podróż po Himalajach
Erika Fatland
[Sonia Draga, przekład: Maria Gołębiewska-Bijak, Katowice 2021, stron 654]

Dla ludzi z Zachodu Himalaje mają wymiar niemal mistyczny, są pełne tajemnic i wyjątkowości. Zazwyczaj też książki o tej krainie dotyczą albo niebezpiecznych prób wspięcia się na ten czy inny szczyt, albo są zapisem metafizycznych doznań związanych z pobytem w tym wyjątkowym miejscu. Reportaż Eriki Fatland Szczyty niezwykle się na tym tle wyróżnia. Ukazuje, że „dom śniegu”, bo to w sanskrycie wyraża nazwa Himalaje, oznacza „dużo więcej niż marzenie alpinistów i sny o raju poszukujących duchowości turystów”.

Himalaje są nie tylko wysokie, są także długie; pasmo ciągnie się przez pięć krajów od Chin i Indii na północnym wschodzie – przez Bhutan i Nepal – do Pakistanu na południowym zachodzie. Jakież to koleje losu, jakie społeczności kryją się z dala od szosy, wysoko w górskich krainach i wioskach pasma o tak pięknej nazwie?

Norweżka wyruszyła w ośmiomiesięczną podróż wzdłuż Himalajów, owej „bariery złożonej z masywów skalnych, lodowców i głębokich dolin”, z powodu zafascynowania granicami i tym, jakie konsekwencje mogą one wywoływać. Rzeczywiste lub wirtualne linie zamykające albo oddzielające pewien określony obszar, to podziały, które – bez względu na to, czy sobie to uświadamiamy, czy nie – mają ogromny wpływ na nasze życie. Nieprzypadkowo pierwsze reportaże Fatland, oba zresztą doskonałe – Granica Sowietstany – też dotyczyły stref rozłamów, a opisywały podróże wokół Rosji oraz po republikach dawnego ZSRR.

Warto zaznaczyć, że Erika Fatland jest z wykształcenia antropolożką, co ma niebagatelny wpływ na postrzeganie świata i powoduje, że jej reportaż skrzy się od ciekawych i skłaniających do refleksji przemyśleń. Himalaje, w które zabiera nas w książce, to przede wszystkim przebogaty świat kultur i języków, teren, na którym co i rusz nowoczesność zderza się z tradycją, religie mieszają się z prastarymi wierzeniami i szamanizmem, a dążenie do wolności współgra z przymusem wiary. Fatland wyniosłe szczyty nie interesują, chyba że jako siedziby bóstw. Z podniebnej perspektywy nie widać szczegółów dolinnego życia, a to historie zwykłych ludzi, tych, którzy żyją w cieniu Himalajów, są dla niej prawdziwie zajmujące. W swojej wędrówce Erika pokonuje „jedynie” kilka wysoko położonych przełęczy, i choć dociera do bazy pod Everestem, przypłacając to zresztą chorobą wysokościową, wycieczkę uznaje za typową atrakcję skrojoną pod turystów, a nie rzeczywiste obcowanie z tamtejszą kulturą.

Drogi i elektryfikacja ułatwiają egzystencję i ludziom żyje się wygodniej. […] Młodzi nie są skazani na bytowanie w wiosce, mogą szukać szczęścia gdzie indziej i wielu z tego korzysta. Któż chciałby zamienić helikopter pogotowia ratunkowego, szkołę, dobre światło do pracy i wypełnione towarami sklepy na ciężką pracę fizyczną, ryzykowne porody w środku lasu kilometry od najbliższego szpitala i ciemne, zadymione izby? Kultura nie jest ani muzealnym folklorem, ani kruchym kwiatkiem. Nie znika ani nie więdnie mimo spalin i światła elektrycznego.

Trzeba przyznać, że Norweżce daleko do typowej zachodniej podróżniczki. Wykształcenie, zainteresowania, wiedza (do podróży dobrze się przygotowała, jeśli chodzi o historię i bieżącą politykę każdego z odwiedzanych krajów) sprawiają, że jej opowieści pozbawiane są tego denerwującego cielęcego zachwytu nad innością, który tak często charakteryzuje turystów i który zwykle skrywa przekonanie o własnej wyższości. Fatland jest bezpośrednia, otwarta, lubi słuchać, a teoretyczna podbudowa pozwala jej zadawać trafne pytania i wyjść poza zwyczajowe tło. Z prostych rozmów i niezbyt pogłębionej obserwacji buduje pozbawioną wartościowania opowieść o różnorodnych kulturach i sposobach na życie. W jej opowieści jest przy tym sporo humoru, który podbity sarkazmem świetnie punktuje zachodni egocentryzm. A ten wciska się w nasze myślenie na każdym kroku.

Himalajska podróż przyniosła autorce ogrom materiału, książka rozrosła się do 650-stronicowego tomiszcza. Mimo talentu pisarskiego Fatland nie do końca poradziła sobie z utrzymaniem tempa narracji. Dla czytelnika natłok informacji bywa miejscami nużący, a szczegółowe opisy – nieco przegadane. To jednak tylko niewielkie niedociągnięcia tej mądrej i wyważonej książki. Naprawdę warto po Szczyty sięgnąć, by wiedzieć więcej o innych kulturach, ale też, a może przede wszystkim, o sobie.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony