Znajdź książkę

Recenzje

Milan Vranka. Zaginieni z Everestu
Zaginieni z Everestu
Milan Vranka
[Stapis, Katowice 2018, przekład Hubert Jarzębowski, stron 204]

Dušan Becík, Peter Božík, Jaroslav Jaško i Jozef Just byli najlepszymi słowackimi wspinaczami lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Milan Vranka opowiada o ich ostatniej wyprawie – próbie przejścia w stylu alpejskim południowo-zachodniej ściany Everestu. Droga Boningtona, na którą porwali się słowaccy wspinacze, została poprowadzona w 1975 roku przez brytyjskich himalaistów. Angielska wyprawa miała typowo oblężniczy charakter: stałe obozy, poręczówki, butle z tlenem i duże wsparcie Szerpów. Chris Bonington, kierownik tamtej ekspedycji, już po wszystkim uznał, że przejście Hard Way, „najtrudniejszej drogi”, jak okrzyczano wówczas nową linię, na lekko, bez uprzedniego ubezpieczenia i wspomagania tlenem, nie jest możliwe.

Jeszcze nikt na świecie nie zrobił niczego przełomowego bez przetarcia śladu przez kogoś innego. Każdy kolejny śmiałek kontynuuje ostatni ktok poprzednika. […] Było tylko kwestią czasu, zanim ktoś podejmie wyzwanie przejścia tej drogi w stylu alpejskim. Trzeba było kogoś odważnego, a tacy potrafią być Polacy, Słowacy, Rosjanie.
[Himalaista Doug Scott, członek wyprawy Boningtona]

Słowaccy alpiniści postanowili zmierzyć się z tym sportowym wyzwaniem; jak się ono zakończyło, wiemy, choćby z tytułu książki. Dalszy przebieg wydarzeń też nie jest zaskoczeniem: fala krytyki i rozliczeń, która rozlała się w Czechosłowacji (w 1988 roku, kiedy odbyła się wyprawa, Czechy i Słowacja wciąż były jednym państwem), przypominała to, co sami nie tak dawno przeżywaliśmy w związku z Broad Peakiem. Wytykaniem popełnionych błędów, ocenianiem podjętych decyzji, wysuwaniem „za” i „przeciw” zajęli się zarówno znawcy, jak i ignoranci. Epilog okazał się osobliwy — wydano oficjalny zakaz jakiejkolwiek czechosłowackiej działalności ekspedycyjnej w Himalajach. Wprawdzie zakaz szybko przestał obowiązywać — rok później przyszedł rozpad państwa, a zmiany gospodarczo-polityczne spowodowały, że wielkie ekspedycje odeszły w zapomnienie — niemniej sama tragedia długo tkwiła w świadomości zwykłych ludzi.

Kiedy wspinacz osiągnie sukces, jego sława rośnie, a kiedy wyprawa kończy się tragedią, jest krytykowany. Mało kto zadał sobie pytanie, co ta czwórka chciała osiągnąć, jak nieprawdopodobną barierę psychiczną musiała pokonać, kiedy się podjęła takiego przedsięwzięcia.
[Himalaistka Dina Štĕrbová]

Milan Vranka, autor książki Zaginieni z Everestu, był w tamtych czasach dziennikarzem sportowym. Znał, jeśli nie wszystkich, to większość wspinaczy biorących udział w wyprawie. Może dlatego musiało minąć ponad 20 lat, by spisał ich historię. Jego opowieść — na podstawie rozmów z przyjaciółmi zaginionych, wspomnień bliskich, ocalałych nagrań i listów, tego, co zachował on sam we własnej pamięci — jest bardzo wyważona. Pierwsze, co uderza podczas czytania, to powściągliwość. Nie tylko w wyrażaniu emocji, lecz również w literackiej ekspresji. Krótkie, proste zdania przywodzą na myśl żołnierskie meldunki; nie ma tu miejsca na liryzm ani rozwlekłość. Tylko początkowa część książki – beletryzowany opis perypetii związanych z dotarciem do bazy pod Everestem — wyłamuje się z tego oszczędnego w formie pisarstwa. Reszta to nieomal suche fakty. Vranka zdaje nam relację z tego, co wiadomo na temat przebiegu wyprawy. Szczególnie mocno wybrzmiewają w tym wszystkim słowa samych wspinaczy i ich najbliższych.

Ślicznotko, jeśli wszystko skończy się dobrze, obiecuję ci piękne wakacje, gdzie tylko będziesz chciała. Dobrze, może z tym ostatnim troszkę się zagalopowałem, ale piękne będą na pewno! Trzymajcie kciuki, żebym mógł być przy was jak najszybciej. Już się nie mogę doczekać! Wasz Dušan

Ascetyczne pisarstwo Vranki skupia uwagę, lecz pozostawia niedosyt. Przyjęty sposób pisania powoduje, że nie znajdziemy w tekście pogłębionej analizy tego, co wydarzyło się pod Everestem w 1988 roku, odautorskiego komentarza. Nie dowiemy się, jak, i czy w ogóle, opisane wydarzenia zaważyły na rozwoju słowackiego himalaizmu. Tymczasem o tym, że była to tragedia, która poruszyła całe społeczeństwo, świadczy choćby fabularyzowany film nakręcony już rok po wyprawie. Wywołał on duży oddźwięk u naszych sąsiadów. Trudno natomiast nie docenić historycznego aspektu książki. O słowackim wyczynie, który Janusz Majer określił „testem ludzkich możliwości”, w Polsce mało kto wie. Dobrze więc, że możemy o tym przeczytać.

Nieraz podziwialiśmy odwagę i trudne przejścia wspinaczkowe tej czwórki, również w górach najwyższych. Cieszyliśmy się z jej sukcesów. […] Nie potępiajmy ich z tego powodu, że zdecydowali się spełnić wielkie sportowe marzenia.

Zaginieni z Everestu to smutne przypomnienie tragicznych wydarzeń, ale też książka, w której pada wiele wciąż aktualnych pytań: o zagrożenia, które niesie ze sobą styl alpejski, o możliwość pomocy w strefie śmierci, o pozostawieniu kompana w górze, by ratować własne życie… Na większość z nich ani autor, ani jego rozmówcy nie udzielają łatwych i ostatecznych odpowiedzi. Pozostawiają pole do dyskusji. To również ma swoją wartość.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

2 comments

  • dziwna to książka, właśnie przez tę „suchość” opisu. Mimo to, skupiająca uwagę. Moim zdaniem - warta przeczytania.

    Edited on sobota, 05 kwiecień 2025 16:59 by Super User.
  • Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    Edited on sobota, 05 kwiecień 2025 17:00 by Super User.

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony