Znajdź książkę

Recenzje

Augusto Golin. Prawo Gór
Prawo Gór. Najsłynniejsze sprawy sądowe, które naznaczyły historię alpinizmu
Augusto Golin
[Stapis, Katowice 2014, przekład Gabriela Kühn, stron 144]

Niewiele tematów może bardziej zainteresować szerokie grono odbiorców niż kłótnie, afery i wodzenie się po sądach. Także jeśli chodzi o sprawy górskie. Tym bardziej że ludzie związani z górami mają tendencję do idealizowania siebie i sobie podobnych – alpinistów i wspinaczy – książka Golina dobitnie ukazuje tymczasem, iż środowisko to nie odbiega od „człowieczych” standardów, ma swoje animozje i swary, kółka adoracji i kozły ofiarne, sława i pieniądze są w nim równie ważne jak samo sportowe wyzwanie. Niby nic w tym odkrywczego, ale warto o tym od czasu do czasu przypomnieć.

Niestety, to przypomnienie w wydaniu Augusta Golina wypada blado i, co gorsza, bełkotliwie. Zawinił nie tyle przekład, choć drętwy język nie ułatwia czytania, ile sam autor. Główna słabość Prawa gór  tkwi zwyczajnie w kiepskiej realizacji ciekawego skądinąd zamierzania – „opisania najważniejszych spraw sądowych, które naznaczyły historię alpinizmu”. Golin zajął się pięcioma głośnymi swego czasu wyprawami – na Mont Blanc, Matterhorn, K2, Dhaulagiri i Nanga Parbat – poświęcając im wszystkim ni mniej ni więcej tylko 100 stron tekstu. To, uśredniając, 20 stron na każdą wyprawę, a właściwie wyprawę i sprawę, która z niej wynikła. Czy da się na tak niewielkiej przestrzeni naświetlić wydarzenia, które doprowadziły wspinaczy przed oblicze sądu, aby czytający mógł wyrobić sobie własne zdanie? Zamierzenie z góry skazane na porażkę. Informacje są zbyt szczątkowe, a czasem wręcz nieczytelne dla kogoś, kto nie siedzi w temacie, nie zna danej wyprawy i tego, co zdarzyło się na niej i po niej.

Może zresztą to celowe zamierzenie – Golin przy każdej sprawie już na początku wydaje swój werdykt, kto jest winien. Oczywiście ma prawo, ale budzi to mój opór, przy tak skrótowej narracji, łatwo pominąć rzeczy, które nie wpisują się w odgórnie założoną tezę. Tak jest choćby przy opisie zdobycia Nanga Parbat w 1970 roku, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach zginął brat Reinholda Messnera – Günther. Ale nie tylko. Zastrzeżenia mam również do analizy wydarzeń na Matterhornie, a przedstawienie wyprawy na K2 uważam za kuriozalne – jeśli ktoś nie zna sprawy, z opisu zrozumie niewiele, albo zgoła nic, oprócz tego, że Campagnoni jest zły, a Bonatti dobry. W oczach autora, oczywiście. I nawet jeśli zgadzam się z tym osądem, wolałabym dojść do tego sama, na podstawie obiektywnego przedstawianie faktów i kontrowersji, które narosły po wyprawie.

Te mankamenty, fundamentalne przy pisaniu o sprawach, które znalazły swój finał w sądzie, powodują, że trudno tę książkę uznać za dobrą. Czyta się ją szybko – tekstu w końcu mało, ale niewiele z niej wynika – zabrakło treści. Spodobać się może osobom, które nie mają większego pojęcia o historii alpinizmu i himalaizmu, dla których sam temat jest czymś nowym. Jeśli takie osoby poczują się zaciekawione, sięgną po inne, bardziej wyczerpujące publikacje.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony