Ach, co to za książka! Napisać, że wyborna, to nic nie napisać. Kroha opowieści o Bukowinie Tatrzańskiej, Podhalu i góralszczyźnie są tak brawurowe, że w niektóre dykteryjki aż trudno uwierzyć. Ot, choćby tytułowy Sklep Potrzeb Kulturalnych sprzedający głównie… papier toaletowy. Takie rzeczy były możliwe tylko w komunie. Aż łza się w oku kręci, dziś tylko ze śmiechu. To jednak mało znacząca historyjka, bo tak naprawdę Kroha zajmują rzeczy znacznie poważniejsze. W książce padają pytania o kształt góralszczyzny i kultury ludowej w ogóle, o to, jak zmieniło się Podtatrze pod naporem przyjezdnych, skąd wzięło się pokutujące do dziś przekonanie, że tereny te to krynica polskości, i skąd ten mit śwarnego harnasia.
Śmieszą mnie słowa: śwarny, harnaś, mocarny. U Tetmajera występuje góral o przydomku Mocarny; czytelnik myśli, że chodzi tu o mocarza, herosa. Tymczasem przydomek „mocarny” w gwarach małopolskich to złośliwość, coś w rodzaju „gołodupiec”; oznacza gazdę mieszkającego na terenie podmokłym, czyli nędzarza.
Kroh jest etnografem i doskonale wie, o czym pisze. Urodził się wprawdzie w Warszawie, ale przez kilka chłopięcych lat, tuż po wojnie, mieszkał w Bukowinie, gdzie chodził do szkoły. Wspomnienia tamtych czasów – czasem sentymentalne, często ironiczne, zawsze dowcipne – zajmują mniej więcej połowę książki. Druga część to rozważania, powiedzmy, bardziej naukowe. Naukowe z racji poruszanych tematów, bo nudy czy hermetyczności nie ma w nich ani śladu. Po studiach Kroh pracował w kilku muzeach regionalnych, oczywiście związanych z górami. Napatrzył się, nasłuchał, swoje też przeżył. Dla czytelników chyba najważniejsze jest jednak to, że oprócz zacięcia etnograficznego, Kroh jest także literatem. Bez tego ta książka nie byłaby tak pasjonująca.
Kroh zabiera nas w niebywałą podróż przez góralszczyznę ubiegłego wieku. Zaprasza na niespieszną, fascynującą wędrówkę jej bezdrożami. To absolutna konieczność na liście lektur, nie tylko góromaniaków. Rzecz porywająca (sic!).
∗∗∗
W 2013 roku książka ukazała się pod zmienionym tytułem – Sklep potrzeb kulturalnych po remoncie. Według noty nowego wydawcy publikacja przeszła gruntowne porządki. Czy oznacza to jakieś uzupełnienia i zmiany w tekście dokonane przez autora, nie wiem. Nowej odsłony nie czytałam.
PS. Doczytałam – w książce jest mnóstwo zmian, nowe tematy (dużo o Muzeum Tatrzańskim), nowe spojrzenie na sprawy poruszane już wcześniej. Trzeba kupić, nawet po raz drugi :-).
ostanio w dwójce polskiego radia Mariusz Benoit czytał parę fragmentów Sklepu potrzeb kulturalnych i z tej próbki wniosek, że jest tak jak piszesz:)
Porwało mnie i rzuciłem się na sklep, ale, o żeż ty, na półkach, tak od ręki książki nie ma! Zamówiłem. Może dowiozą…
dowiozą, dowiozą ;)
jeszcze się nie załapałam na to Trójkowe czytanie, zawsze o nim zapominam, bo to chyba leci od jakiegoś już czasu
fajnie się wyświetlasz, bez głowy i butów. U maratończyka mięśnie najważniejsze :P
Pozdrowionka,
Iw
Dwójkowe, sorki
Iwona, tej książki przeczytano raptem 10 fragmentów po 15 min
tu proszę link – jeszcze można posłuchać. http://www.polskieradio.pl/8/738/Artykul/1017289,Antoni-Kroh-Sklep-potrzeb-kulturalnych
taak, mięśnie najważniejsze:) jeszcze nie wiadomo po co ręce, może w górach kijki potrzymają? ;)
mocno pozdrawiam
D
może, choć sama wolę jak swobodnie dyndają ;)
będąc w okolicy, daj znać