Znajdź książkę

Recenzje

Aleksander Gurgul. Podhale. Wszystko na sprzedaż
Podhale. Wszystko na sprzedaż
Aleksander Gurgul
[Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022, stron 224]

Samowola budowlana, patodeweloperka, niszczenie zabytków, pazerność… Ciemne strony Zakopanego znane są każdemu, kto choćby od czasu do czasu odwiedza miasto pod Giewontem. Aleksander Gurgul w swojej książce Podhale. Wszystko na sprzedaż podjął się próby nieco głębszego opisania tego, co dzieje się w regionie Podtatrza. Wachlarz poruszanych przez niego tematów jest szeroki: oprócz tych wymienionych powyżej poczytamy o koniach w Morskim Oku, klice busiarzy, wycince lasów w Chochołowskiej, a także o przemocy domowej i unoszącym się nad Zakopanem smogu. O większości z tych problemów mówi się od lat, jak na razie ani z tych rozmów, ani medialnych burz nic nie wynika. Książka Gurgula tego stanu nie zmieni. Jest na to zbyt schematyczna i powierzchowna, a więc i rozczarowująca prostotą przekazu.

Pytam, ile samowoli budowlanych stoi w trzech newralgicznych punktach: na Gubałówce, pod stacją kolejki na Gubałówkę i pod skocznią narciarską na Wielkiej Krokwi. Odpowiedź brzmi, że nikt nie jest w stanie tego policzyć. Budki z pamiątkami i oscypkami – „bangladesze”, jak nazywają je sami kupcy – czasami wyrastają z dnia na dzień. Ktoś przywozi w nocy budkę, a rano już z niej sprzedaje.

W słowniku peryfraz, czyli wyrażeń omownych, przy haśle Zakopane widnieją zamienniki: „polskie Ateny” i „perła uzdrowisk”. Dziś oba te określenia można uznać za anachronizmy, relikty dawno minionych czasów. Współczesne Zakopane zdążyło się dorobić zupełnie innych figur stylistycznych: „Las Vegas Podhala” oraz „polski Teksas”. Ta zmiana mówi wszystko o kierunku, w którym poszło miasto. Jeśli więc warto poświęcać papier i czas na pisanie o oczywistych bolączkach i niedostatkach dawnej perły uzdrowisk, obecnie karykatury górskiego kurortu, to tylko wtedy, gdy temat zbadamy dogłębnie, naświetlimy z różnych stron, spróbujemy powiązać ze społeczno-ekonomiczno-politycznymi zjawiskami, damy szerszy kontekst. Tego niestety Podhale. Wszystko na sprzedaż nie oferuje.

Trudno zaprzeczyć, że zestaw tematów poruszanych w książce robi zatrważające wrażenie. Ale to tyle: sam tekst nie ma siły rażenia. Dotyka wprawdzie ważnych problemów, traktuje je jednak pobieżnie, po macoszemu, niepotrzebnie rozdrabniając się na zbyt wiele wątków. Początek jest nawet obiecujący; Gurgul na pierwszy ogień bierze budowlane samowolki i poświęca im sporo stron oraz reporterskiego zaangażowania. Na tym jego siły najwyraźniej się wyczerpują. Z lektury całości niewiele wynika, oprócz prostych, mało odkrywczych stwierdzeń, że górale są pazerni na dutki, a zakopiańskie władze – bierne, niepotrafiące egzekwować przepisów. By wysnuć takie wnioski, nie trzeba pisać aż książki, wystarczyłby artykuł prasowy. Interwencyjna gazetowa formuła byłaby tym bardziej uprawniona, że Gurgul nawet nie próbuje zachować w swoim tekście obiektywizmu. W książce jasno i wyraźnie staje po jednej ze stron, co akurat łatwo zrozumieć (sercem i rozumem jesteśmy z nim); gorzej, że tak mocno akcentuje własne stanowisko, iż osłabia to wiarę w solidność przedstawianych informacji.

Ile trzeba, by przekonać górala do sprzedania świętej ojcowizny? Czasem wystarcza cena nieco powyżej rynkowej, sprawę załatwia zazwyczaj pięćdziesięcioprocentowe przebicie. […] Sprzedają się nawet maleńkie, karkołomnie położone skrawki ziemi.

Grzechy i zaniedbania, o których mówi Podhale, da się odnaleźć w każdej miejscowości żyjącej z turystów. Z tym zastrzeżeniem, że pod Giewontem wszystko przybiera postać monstrualną. Dlaczego właśnie na Podtatrzu społeczną tkankę niczym nowotwór atakuje bezwzględna prywata i brak poszanowania dobra wspólnego? Jakie niesie to ze sobą konsekwencje, oprócz tych najbardziej rzucających się w oczy? Co powoduje, że mit góralszczyzny tak bardzo – by przywołać słowa samego autora – rozjeżdża się z rzeczywistością? I jaka przyszłość rysuje się przed Zakopanem? Na te pytania w książce Gurgula nie znajdziemy odpowiedzi.

Tym, którzy w Zakopanem bywają regularnie, Podhale nie proponuje żadnego pogłębionego obrazu podtatrzańskiej rzeczywistości. Łatwo jednak wyobrazić sobie czytelników tak oswojonych z zakopiańską reklamozą, wciskającą się wszędzie deweloperką i góralską samowolką, że nawet tych zjawisk nie rejestrujących. Może właśnie dla nich jest ta książka.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony