To niezwykła książka. Ma swoje lata, została napisana ponad pół wieku temu, ale nic a nic się nie zestarzała. Czyta się ją z zapartym tchem. Jest opowieścią o niepowtarzalnym klimacie – nostalgiczną, napisaną z miłości do gór i ludzi, którzy, ratując innych, często składali w ofierze własne życie. Nawet jeśli znane niegdyś wszystkim miłośnikom gór nazwiska Oppenheima, Zaruskiego czy Bachledy niewiele wam mówią, warto zagłębić się w świat Pysznej.
Stanisław Zieliński, autor albo współautor tej opowieści (pierwsze wydanie z 1961 roku zostało podpisane dwoma nazwiskami Zielińskiego i Wandy Tippenhauer Gentil) był pisarzem i krytykiem literackim, a przy okazji zaprzedanym górom ceprem. Jego przyjaciółmi byli ludzie związani na śmierć i życie (dosłownie) z Tatrami. Nie może więc dziwić, że napisał W stronę Pysznej. Trzeba było przecież „utrwalić to i tamto, uchronić przed zapomnieniem nastrój legendarnych czasów, sylwetki pionierów i – wzruszenia własnej młodości”. Szczęście, że tego utrwalenia podjął się właśnie Zieliński, urodzony gawędziarz.
Opisanego w książce świata już nie ma. Odszedł wraz z ludźmi, którzy ukazali Tatry przybyszom z nizin, wraz z pionierami turystyki, a potem ochotniczego pogotowia ratunkowego. Ostateczny kres dawnym czasom położyła II wojna światowa i to, co nastąpiło po niej – socjalizm. Jakie są dzisiejsze realia każdy wie: Zakopane to zatłoczony kurort, w którym trudno wytrzymać, Tatry zadeptują tłumy wrzeszczących turystów, wszędzie rządzi pieniądz... Nostalgiczna więc to książka, naznaczona poczuciem straty, chwytająca za serce. Nie ma już tak romantycznie opisywanych kilkudniowych wyryp, legendarnych górali przewodników, cichych, odciętych od świata schronisk, jak choćby tytułowa Pyszna... Pozostały wspomnienia, które mają cudowną moc: „wskrzeszają zmarłych i znów przy jednym stole gromadzą rozproszonych przyjaciół”.
W stronę Pysznej kilka lat temu wyszło w pięknej serii „Podróże retro”. Warto kupić właśnie to wydanie. Archiwalne fotografie, XIX-wieczne litografie i mnóstwo ciekawych ilustracji doskonale uzupełniają treść, tworząc tło tej (nie)zwykłej opowieści o czasach, kiedy Tatry były jeszcze górami niedostępnymi. Od siebie dodałabym na pierwszej stronie książki, pod autorską dedykacją: Ludziom kochającym góry, drugą: Oraz wszystkim, którzy lubią dobrą literaturę.
Za Twoją namową kupiłam właśnie to wydanie Podróże Retro i całkowicie się z Tobą zgadzam. Cudowna książka, piękny język i czasy które już nigdy nie powrócą. Dodaję ją do ulubionych. Pozdrawiam i czekam na recenzje książki Lwowa bo też czeka na mnie na półce do przeczytania. Choć dodałabym do Twojej listy książek górskich jeszcze kilka pozycji.:)
Pozdrawiam
Koniecznie napisz, co warto przeczytać, zbyt często trafiam ostatnio na przeciętne lektury, chyba znak czasów… Nie dotyczy to jednak Lwowa. Jego książka zrobiła na mnie wrażenie. Góry są w niej jedynie punktem wyjścia do snucia ogólnoludzkich refleksji. Brzmi może mało ciekawie, ale w czytaniu jest świetne :)
Serdeczności
Czy przeczytałaś wszystkie książki z zakładki "Lista książek górskich"? Jeśli nie to koniecznie przeczytaj Dotknięcie pustki Simpsona - niesamowita historia. Bardzo znana ale niesamowita. W ogóle Simpson dobrze pisze. Ciekawa jest również Jennifer Jordan Okrutny Szczyt - tłumaczenie nie powala ale książka sama w sobie jest bardzo ciekawa. No i oczywiście Jana Długosza - Komin Pokutników (mmm:)) Osobiście poluję w antykwariatach na książkę Bukriejewa - Wspinaczka, oraz na Niepotrzebne zwycięstwa - Lionel Terray. Do zakładki "Lista książek górskich" dopisałabym jeszcze Słońce nad Tiricz Mirem - Tadeusza Piotrowskiego, W lodowym świecie trolli - Piotrowskiego oraz Wyżej niż kondory - Wiktora Ostrowskiego ( niestety żadnej z nich jeszcze nie przeczytałam - wciąż czekają w kolejce :))
Pozdrawiam
Agata
W pierwszym komentarzu zapomniałam się podpisać :)
Agata :)
Dotknięcie pustki czytałam, ale wciąż nie potrafię napisać z niej recenzji. Czasem mam tak z książkami, które szczególnie mnie poruszyły.
Okrutny szczyt też mi się podobał. I poluję na Bukriejewa oraz Terraya :). Pojawiają się na Allegro, ale w mało ciekawej cenie (zwłaszcza Bukriejew). Nie słyszałam natomiast o Słońcu nad Tiricz Mirem Piotrowskiego. Muszę się w tej materii dokształcić.
Iw