To nie jest książka, którą pochłania się w jeden wieczór. Napisana w formie leksykonu, nie nadaje się do jednorazowego przeczytania od A do Z. Ale też kradnie czas (i serce) na znacznie dłużej – materiału do przemyśleń, zafrapowania, jest w niej bez liku. Każde hasło, a autorki prezentują ich blisko 250, ukazuje niezwykły świat ludowej magii – wiary w nadprzyrodzone związki między zdarzeniami oraz w niszczycielską lub zbawczą moc słów, rzeczy i znaków. Człowiek XXI wieku praktyki wypływające z takiej wiary, oparte na przekonaniu o ich skuteczności, zwykł nazywać zabobonami. Chwila zastanowienia, do której prowokują Czary góralskie, uświadamia, ile w nas pozostało podskórnego przeświadczenia, że istnieją istoty lub siły inne niż przyrodnicze i ludzkie, które mogą wpływać na nasze życie. Choćby powszechne przesądy, że 13 to liczba pechowa, a czarny kot przebiegający drogę jest zwiastunem nieszczęścia, mają swoje korzenie w magii. Podobnie jak powiedzenia: Oby cię ziemia pochłonęła albo Obyś jutra nie dożył – to przecież nic innego jak dawne magiczne zaklęcia.
Magię można podzielić na produkcyjną, ochronną i niszczycielską. Magia produkcyjna […] ma powodować wzrost plonów, udane polowanie, płodność i zyski w handlu. […] Magia ochronna odwraca nieszczęścia, leczy choroby, broni przed negatywnym działaniem sił irracjonalnych i naturalnych. Wreszcie magia niszczycielska rujnuje cudze życie i własność, powoduje choroby czy odbiera zysk.
Jeszcze w XIX wieku magia była w kulturze ludowej wszechobecna. Góral, a tak naprawdę każdy mieszkaniec wsi, od małego wzrastał w wierzeniach, które tłumaczyły mu zastany świat, niszczycielskie zjawiska czy prawidłowości rządzące i przyrodą, i ludzkim życiem. Ta ludowa wizja świata była niezwykle złożona, magiczne formy i zwyczaje tworzyły cały skomplikowany system. Wystarczy przeczytać jedno hasło z Czarów góralskich, by zawarte w nim odnośniki do kolejnych wyrazów, dały miniopowieść o tym, jak dawniej radzono sobie z określonymi kłopotami. Dla górali niezwykle ważne były zwłaszcza sprawy związane z bydłem, co odzwierciedlała liczba praktyk związanych z zabezpieczaniem krów, a także owiec, przed zaklęciami i czarami rzucanymi przez babrulę, czyli czarownicę. Na mnie jednak największe wrażenie zrobiła ogromna rola zwłok w magii polskich Karpat. Zęby i kości nieboszczyka wchodziły w skład wielu utensyliów magicznych niezbędnych podczas rzucania czarów. Kości zmarłych chroniły przed demonami, były również nieodzownym składnikiem wielu leczniczych mikstur.
Najodważniejsi bacowie po kości nieboszczyka wybierali się sami: nago, o północy, w Wielki Piątek. Odwiedzali też miejsca pod murem cmentarnym, w poszukiwaniu czaszki samobójcy […].
Dlaczego nago, o północy i koniecznie w Wielki Piątek? O tym oczywiście informują kolejne hasła. Jak i o wielu innych nieco dziwnych, ale fascynujących, praktykach i wierzeniach. Wydaje się, że górale mieli na wszystko sprawdzone sposoby, a napisane w przejrzysty sposób, bez naukowego żargonu i zadęcia Czary góralskie przypominają o duchowej stronie kultury, która zwykle kojarzy nam się jedynie ze śpiewem, tańcem i charakterystycznym strojem. Książka jest wynikiem blisko 40-letnich badań prowadzonych przez Urszulę Janicką-Krzywdę oraz kilkunastoletnich badań Katarzyny Ceklarz i stanowi pierwszy kompletny spis czarów, wierzeń, obrzędów stosowanych przez górali. Niezwykłość tej publikacji nie bierze się zresztą tylko z samego tematu – magicznego, czarodziejskiego, dosłownie i w przenośni, lecz również z wysmakowanego projektu graficznego i niebanalnych fotografii Barbary Caillot-Dubus. Urok obcowania z Czarami góralskimi zaczyna się notabene już od okładki. Jeśli znajdziemy w sobie trochę wewnętrznej magii, zwyczajna z pozoru okładkowa dłoń pod wpływem ciepła naszej ręki odsłoni zdjęcie wcześniej ukryte przed naszymi oczami.
Takiej książki o kulturze duchowej górali, skierowanej do zwykłego czytelnika, nie było do tej pory na polskim rynku. I choćby z tego powodu publikacja należy do nieocenionych. Dla zainteresowanych góralszczyzną rzecz po prostu nieodzowna. Warto czytać i mieć na półce, bo to książka, do której wraca się wiele razy.