Znajdź książkę

Recenzje

Hans Kammerlander. Wzloty i upadki mojego życia
Wzloty i upadki mojego życia
Hans Kammerlander
[Bezdroża, Gliwice 2021, przekład Piotr Wawrowski, stron 232]

Hans Kammerlander przynależy do czołówki himalaistów: tworzył historię alpinizmu, najpierw jako partner wspinaczkowy Reinholda Messnera, a potem na własną rękę, dokonując między innymi najszybszego wejścia na Mount Everest i zjazdu na nartach z wierzchołka Nanga Parbat. Wszedł na 12 ośmiotysięczników, ze zdobycia Manaslu (i próby skompletowania Korony Himalajów i Karakorum) zrezygnował, kiedy podczas wyprawy zginęło dwóch jego najlepszych przyjaciół. W Polsce dokonania Kammerlandera nie są znane szerokiemu gronu górołazów, jeśli już, to tym, którzy nieco bardziej interesują się dziejami światowego himalaizmu. Wzloty i upadki mojego życia być może to zmienią, bo książka niewątpliwie warta jest przeczytania.

Trwałe szczęście nie istnieje. Nie byłoby też warte starań. Człowiek musi doświadczyć upadków, by móc rozkoszować się sukcesami. Wschód słońca tylko dlatego dostarcza nam głębokich przeżyć, ponieważ trwa chwilę. Nie można być całe życie nieustannie szczęśliwym.

Wzloty i upadki to biografia poprowadzona w formie wywiadów. Z długiej górskiej działalności przepytuje Kammerlandera dwójka dziennikarzy, którzy znają go od lat. Nad książką unosi się więc duch zażyłości, co pozwala na większą otwartość i bezpośredniość w rozmowach. Stawiane pytania bywają osobiste (jak na tego typu wywiady), choć, trzeba przyznać, rzadko nadmiernie dociekliwe, udzielane odpowiedzi – szczere i nieupiększające rzeczywistości. O tym, że nie będzie to opowieść tylko o dobrych chwilach i sukcesach życiowych informuje już tytuł. „Jestem ocalony wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu” – zaznacza we wstępie himalaista i nie chodzi mu tylko o górskie doświadczenie.

Komitywa rozmówców nie oznacza automatycznie wylewności. I rzeczywiście rozmowy Kammerlandera z dziennikarzami mają w sobie coś z surowości górskiego otoczenia, w którym wychował się bohater tej opowieści. Dominuje zwięzłość i konkret; literackie ozdobniki nikogo tu nie interesują. Kammerlander na chłodno przygląda się swojemu życiu, nie stosuje taryfy ulgowej w ocenie błędnych decyzji, nie szuka skomplikowanych interpretacji czy usprawiedliwień. Dzieciństwo i młodość spędzone w ubogiej tyrolskiej wiosce, „do której do lat 60. XX wieku nie dochodziła żadna utwardzona droga” i nie było w niej elektryczności, codzienna harówka w gospodarstwie, twarde wychowanie zaważyły, jak sam podkreśla, na jego całym dorosłym życiu oraz na tym, w jaki sposób wciąż postrzega i ocenia siebie.

W sytuacji krytycznej humor to dobra rzecz. Składanie rąk do modlitwy to nie moja bajka. […] To przecież tak, jakby powiedzieć: „Ty, tam u góry, pomóż mi”. Jeśli jesteś wysoko w górach, nikt ci nie pomoże. Sam musisz wyjść z sytuacji obronną ręką, mieć wiarę w siebie, w nikogo innego.

Szorstkość Kammerlandera, która wielokrotnie dochodzi do głosu w książce, ujmuje autentycznością. Paradoksalnie pozwala też dobrze wybrzmieć wielu tematom związanym ze zdobywaniem wysokogórskich szczytów: przejawom egoizmu, balansowaniu na krawędzi, wymogom stawianym przed zawodowymi wspinaczami czy komercjalizacji wypraw. Miejscami opowieść himalaisty staje się wręcz brutalnie szczera, mimo to w niezwykły sposób zachowuje nieco dziecięcy, romantyczny zachwyt nad naturą i potrzebę kontaktu z wyniosłym otoczeniem. To nieco odmienna od innych górska opowieść, która bez podniosłości i wielki słów, w zamian ze szczerością i autoironią (tak, alpiniści zdecydowanie nie są tabletkami nasennymi), przybliża uniwersum człowieka, który zaprzedał się górom.

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony