Znajdź książkę

Recenzje

Bernadette McDonald. Ucieczka na szczyt
Ucieczka na szczyt
Bernadette McDonald
[Agora SA, Warszawa 2012, przekład: Wojciech Fusek, Robert Pagacz, s. 368]

Tyle się o tej książce naczytałam dobrego, zanim sama po nią sięgnęłam, że moje oczekiwania były bardzo wyśrubowane. W sumie powinnam od razu wiedzieć, że poczuję się rozczarowana. Tak też się stało. Moje wątpliwości nie wynikają jednak z tego, że McDonald napisała rzecz nierzetelną (choć w tłumaczeniu pojawiło się trochę przeinaczeń i błędów). Uważam po prostu, że ta książka nie jest dla Polaków, choć traktuje o historii polskiego himalaizmu, jego złotej erze. Powód? Bernadette Mc Donald jest Kanadyjką i nie bardzo wie, o czym pisze, gdy opisuje czasy komunizmu oraz wyjątkową, bo słowiańską, duszę Polaków (choć przygotowując się do pisania tej książki, spędziła sporo czasu w Polsce na rozmowach z naszymi himalaistami, między innymi z Krzysztofem Wielickim, Wojciechem Kurtyką, Januszem Majerem czy Arturem Hajzerem). Przyznam, że ja sama, Polka przecież z krwi i kości, nie podjęłabym się analizy tej naszej słowiańskości, ale autorce najwyraźniej nie drży pióro, kiedy to robi. Gdy więc tak próbuje opisać cechy polskich himalaistów i dokłada do tego analizę ciężkich czasów, w których przyszło im działać, robi się zabawnie. Wywody są naiwne i uproszczone, ale zgodne z amerykańskim stylem pisania (uwaga, teraz ja posłużę się uproszczeniem :) – mamy trzy nieodzowne składniki zza oceanu: upór, walkę i zwycięstwo, do którego autorka dodaje słowiańską fantazję (niestety, w tym wypadku nazbyt często okupioną śmiercią).

Zapewne jestem w swojej opinii niemiarodajna, na odbiór książki duży wpływ ma wiek czytającego. Im młodszy czytelnik, tym większy zachwyt – ktoś, kto nie przeżył socjalistycznej Polski, nie zauważa płytkości wywodów McDonald albo go one nie rażą. Wniosek jest prosty: dobrze, że takie książki powstają, szkoda, że nie piszą ich polscy autorzy (choć, czy taka polska książka miałaby szansę zaistnieć na rynku międzynarodowym? Pewnie nie, patrząc na raczej mizerny sukces skądinąd świetnej serii Janusza Kurczaba Polski Himalaizm, wydanej przez „Gazetę Wyborczą”). Ale lektura Ucieczki na szczyt przyniosła mi nieoczekiwaną korzyść. Nagle poczułam, że powinnam odkopać zakurzone książki na moich półkach i poczytać, jak wyprawy z tamtych lat opisywali sami zainteresowani, czyli nasi himalaiści. Co myśleli, jak się przygotowywali, jak pojmowali ideę wspinaczki, pracy zespołowej? Za to wypada mi podziękować pani McDonald :).

ikonka gór - przerywnik tekstu

Zobacz LISTĘ wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Zobacz OKŁADKI wszystkich zrecenzowanych na blogu książek tutaj – [klik].

Brak komentarzy

góry lektury logo490
© 2025 baturo.pl

Inne strony